Z jednej strony uważam, że przerabianie kreskówek na filmy jest totalnym nieporozumieniem, bo w większości przypadków mamy do czynienia z produkcjami miernymi. Z drugiej jednak zawsze mam wielką nadzieję, że kolejna adaptacja będzie czymś wyjątkowym i może tym razem uda się przełamać tę barierę, jaka pojawia się podczas ich tworzenia. Poza tym jest kilka animacji, które aż proszą się o przeniesienie na duży kinowy ekran. Kilka z takich tytułów opisujemy poniżej.
Oczywiście moja lista jest bardzo subiektywna, a niektóre z animacji mogą być zupełnie nieznane młodszym czytelnikom. Warto jednak się nimi zainteresować, gdyż wśród bajek z lat 90-tych, a także tych 80-tych pojawia się kilka perełek. Zresztą zobaczcie sami.
„Doug”
To chyba jeden z moich ulubionych seriali animowanych. Pierwotnie pieczę nad nim sprawował Nickelodeon, pod skrzydłami którego „Doug” pojawiał się w latach 1991-1994, następnie serią zajęło się ABC, które zostało wykupione przez Disneya. Nie są jednak ważne sprawy wielkich korporacji, a samego serialu, jaki pokazywał życie 11-latka, który właśnie przeprowadził się z rodzicami i siostrą do miejsowości zwanej Bluffington. Jim Jankins, twórca tego serialu, wplótł w historię wiele prawdziwych postaci i miejsc z własnej młodości.
Doug jest chłopakiem introwertycznym i cichym, ma bardzo duże poczucie odpowiedzialności za czyny, a poza tym jego działania kierowane są moralnością, która często obca jest nastolatkom w jego wieku. To także trochę naiwny dzieciak, który uczy się wejścia w dorosłe życie. Serial tworzony był w konwencji sitcomu i mieszał ze sobą wątki komediowe oraz dramatyczne. Wiadomo, że nie były one zbyt drastyczne, ale poruszały tematy związane z pierwszą miłością, odrzuceniem, problemami w szkole i konfliktami rodzinnymi. W Polsce serial można było obejrzeć między innymi na Canal+. U nas nosił on tytuł „Doug Zabawny”.
Dlaczego myślę, że warto, aby pojawiła się jego filmowa adaptacja? Z racji tego, że wróciła moda na filmy lekko retro. Nie mówię już tylko o „The Stranger Things” oraz „To”, ale także o „Super Dark Times”, który to miesza ze sobą wiele stylów i konwencji. Ponadto mnogość problemów Douga może być pewną szkołą życia. Ten młody chłopak nie miał komórki, swoje przemyślenia zapisywał w dzienniku, a często refleksjami dzielił się ze swoim psiakiem o imieniu „Zrazik”. To genialny materiał na jeszcze lepszy film obyczajowy, ciepły, łapiący za serce, czasami sprawiający, że z oka poleje się nam łza. Czego chcieć więcej?
„Akira”
Manga i anime pod tym samym tytułem szybko stały się kultowe. Opowieść o dystopijnym Neo-Tokyo i jego problemach przedstawiona została z punktu widzenia przywódcy motocyklowego gangu, Kanedy. To on będzie próbował odbić z rąk wojskowych medyków swojego przyjaciela Tetsuo, którego traktuje jak brata. Jest tutaj dużo pytań o ludzkie wybory, sens egzystencji, o przemoc, która za nami podąża od wieków. Ta cyberpunkowa opowieść ma wiele poziomów i wiele znaczeń. Nie brak tu dynamiki, scen walki, a także świetnej, pasującej do klimatu muzyki.
Dlaczego „Akira” powinna się pojawić w wersji filmowej? Przede wszystkim dlatego, że brak obecnie dobrych, zakręconych opowieści sci-fi, które nawiązują do klasyki gatunku. Filmowa Akira powinna się pojawić tak samo, jak powinna pojawić się „Trylogia ciągu” Gibsona.
„Samurai Jack”
To jedna z najbardziej dorosłych bajek, jakie pojawiły się na Cartoon Network. Chociaż skierowana była do młodego widza, to jej przesłanie i cała otoczka mówiły wprost – to bajka dla dojrzałego odbiorcy. I ostatecznie tak też się stało – po 4 sezonach i kilkunastu latach przerwy 5 sezon wyszedł spod skrzydeł Adult Swim. Jack stał się opowieścią dla dorosłego widza. To, co przez 4 sezony było bardzo zawoalowane, teraz stało się prawdziwe.
Historia, jaką zaserwowali nam twórcy, to kino drogi. Jack to samuraj, który zostaje oszukany przez potężnego czarodzieja/demona Aku. Podstępnie przenosi on Jacka w przyszłość, gdzie ma praktycznie nieskończoną władzę i tam też chce go zgładzić. Jack staje się swoistym Odysem, który poprzez kolejne światy i czasy chce odnaleźć drogę do domu. Fantastyczna kreska animacji, genialna muzyka i narracja obrazem to bardzo mocne strony tej kreskówki. Były sezony, w których Jack odezwał się dosłownie kilka razy, napotkane przez niego postacie także w większości milczały. Do nakreślenia tego, kto jest dobry, a kto zły, nie trzeba było słów.
Pojawienie się Jacka na dużym ekranie mogłoby być nie lada wyzwaniem dla twórców. Powiedzmy sobie szczerze – stworzenie filmu, w którym główny bohater nie powie słowa lub powie ich dosłownie kilka, może być dla wielu dość problemowe. Jeśli jednak kinowe przygody Jacka byłyby wyreżyserowane w podobny sposób jak kreskówka, to uważam, że mógłby to być hit.
Jonny Quest
Animacja od Hanna-Barbera, która jest stara jak sam świat. No może trochę przesadzam, ale faktycznie nie należy ona do najmłodszych. Kreskówka ta zainspirowana była przygodami z serii radiowej oraz komiksów przygodowych o młodym chłopaku, który podróżował po świecie ze swoim ojcem naukowcem Dr. Bentonem Questem, przyjacielem rodziny i ochroniarzem RogeremT. „Race” Bannonem, a także przybranym bratem Hadjim i psem Banditem. Film skupiał się na ich niesamowitych przygodach. Podróżowali oni po całym świecie i napotykali nieznane zjawiska, wrogów i złoczyńców. Każdy z odcinków opowiadał o innym dziwnym miejscu lub zdarzeniu, a wszystko oczywiście przepełnione było akcją, jakiej nieraz brakuje we współczesnym kinie.
Oczywiście to tylko kilka wybranych pozycji. Na tej liście powinny pojawić się także inne animacje, które nie miały wystarczająco dużo szczęścia, by zdobyć popularność we współczesnych czasach, co pozwoliłoby im odzyskać dawną świetność. Może to jednak dobrze, bo chyba nieraz lepiej wspominać genialną animację niż szmirowaty film.